środa, 13 marca 2013

Nie mogłam się oprzeć!

  Przyszło nam żyć w czasach, kiedy zalewani jesteśmy zewsząd przepisami na kolejne cud potrawy, okraszone artystycznymi fociami.

  Kaszotta, pęczotta, ryżotta. Radosne krówki dające mleczko na szczęśliwe sery. Ziarno mielone w żarnach, w promieniach słońca, a w kącie obserwuje wszystko pajączek. Zapewne równie euforycznie ustosunkowany do życia, jak krówki i sery. Wszystko w cudnych naczynkach, z których każde ma swoją "niebanalną" historię. Jedno przyjechało z Londynu. Inne z pchlego targu, którego na pewno nikt, poza natchnioną blogerką, nie zna.

  Każdy przepis nie jest jedynie przepisem. Jest swoistego rodzaju analizą strukturalną autorki. Rozkładaniem zwykłego dnia na czynniki pierwsze i budowaniem z nich na nowo dnia niezwykłego, tajemniczego, metafizycznego. Dnia, którego zwykły śmiertelnik nie jest godzien przeżyć. Tego zaszczytu dostąpić mogą jedynie jednostki wybitne, uduchowione, dotknięte bożym palcem.

  Na koniec takiego grafomańskiego wywodu kulinarno-filozoficznego, będącego dla mnie istną torturą średniowieczną, czymś na kształt łamania na kole, sypią się niczym łupież, lajki. Cudnie, pycha, wow, oh, eh, ah, spróbuję, wspaniale.
Bywa, że między zachwyty czasami wkrada się głos zdrowego rozsądku, powszechnie przez uduchowione blogerki zwany hejterstwem. Ooo nie!!! Giń siło nieczysta!!!

  Spokojnie i z czystym sumieniem mogę dołączyć to tej hejterskiej mniejszości. Dla mnie i niewielu takich jak ja, liczy się przepis, smak, efekt. Nie intereują mnie ptaki, które latały nad pobliskim jeziorem, jako wstęp do pierogów. Ba! Dorzucę nawet przepisik na matkową pomidorową zupę krem, która wzmacni ciało i więzi.

Matkowa ekspresowa pomidorowa zupa krem wzmacniająca ciało i więzi


  • Przywieź od babci, mamy, teściowej, przyjaciółki (najlepiej znanej i z zagranicy) domowej roboty sok pomidorowy. Każda z nich będzie zadowolona, że ubędzie słoików z piwnicy, bo kto wypije 40 słoików soku pomidorowego.
  • Będzie idealnie, jeśli ten sok wcześniej przygotowałyście razem, w ramach zacieśniania relacji. Same zbierałyście pomidory z krzaków i obsiadały was muchy w tunelu. Nie ważne, że matka zawsze wie lepiej, teściowa doprowadza Cię do stanu przedzawałowego, a z przyjaciółką wolisz się napić wina i przegadać całą noc.
  • Wlej 1l soku do gara. Zagotuj. Dopraw do smaku solą, świeżo zmielonym pieprzem i świeżą bazylią.
  • Dodaj obranego ziemniaka lub nawet dwa. Gotuj, aż będą miekkie.
  • Wszystko zblenduj, zmiksuj, zmalakseruj.
  • Wlej gorący krem do miseczki.
  • Wrzuć kilka kostek twardego sera greckiego.
  • Na wierzch walnij listek bazylii.
  • Cyknij instagramem focisza.


Smacznego Moje Najdroższe Cukiereczki...tse tse tse!

1 komentarz:

  1. Ja sie zeszczałam, jak zwykle. ale nieostre siostro. instagramy tez sie musisz nauczyc:)

    OdpowiedzUsuń